Święto Objawienia Pańskiego (Epifanii)

      6 stycznia obchodzimy w Kościele katolickim Święto Objawienia Pańskiego (Epifanii), w tradycji polskiej nazywanym potocznie Świętem Trzech Króli. Należy ono do pierwszych Świąt uświęconych przez Kościół. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa wyznaczało początek roku liturgicznego. W kościołach na Wschodzie we wczesnym chrześcijaństwie dzień ten obchodzony był jako Święto Bożego Narodzenia (w Apostolskim Kościele Ormiańskim jest tak do dzisiaj), a także jako wspomnienie pokłonu Mędrców, Chrztu Pańskiego i przemiany wody w wino w Kanie Galilejskiej. Było to święto Epifanii, co z języka greckiego oznacza objawienie, ukazanie się Boga całemu światu. W Kościele łacińskim święto to zaczęto obchodzić od końca IV w. jako święto niezależne od Bożego Narodzenia. Później wydzielono też święto Chrztu Pańskiego na pierwszą niedzielę po 6 stycznia, a wspomnienie cudu w Kanie na drugą niedzielę zwykłą w roku C. Dzień 6 stycznia stał się na zachodzie obecnym świętem „Trzech Króli”, które interpretuje się, jako objawienie się Boga ludom nieżydowskim, pogańskim, reprezentowanym przez Mędrców ze wschodu.

Narodzenie Jezusa z wizytą Mędrców (Birth of Jezus with visiting Magi - Heinrich Hofmann. ok. 1900 r.).

      „O mało co – przez naiwność Trzech Mędrców – Jezus zginąłby w pierwszych dniach swojego życia. Bo przecież naiwnością było przyjść do króla Heroda i wypytywać się, gdzie się narodził nowy król Izraela. Naiwnością było opisywać dokładnie, gdzie gwiazda się ukazała. Naiwnością było wierzyć, że Herod pójdzie do Betlejem, aby oddać pokłon temu królowi. W końcu Trzej Mędrcy przyszli do Jezusa, złożyli Mu dary i mieli zamiar wrócić do Heroda, aby wszystko mu dokładnie opowiedzieć, może nawet, w którym domu mieszka Święta Rodzina, u kogo, może jeszcze ile jest tam drzwi, czy są tylne wyjścia.

      Czy i my nie jesteśmy tak naiwni jak Trzej Mędrcy. Z głową w niebie – nie dostrzegamy ziemi. Wpatrzeni w gwiazdę – nie widzimy ciemności. Wsłuchani w śpiewy anielskie – nie słyszymy chichotu szatańskiego. Pełni współczucia dla ubogiego Dzieciątka – nie myślimy o tym, że tuż obok trwa walka o pieniądze. Pełni podziwu dla tego, który przyszedł służyć – nie chcemy wiedzieć o tym, że tuż obok trwa walka o władzę. Zachwyceni Bogiem, który stał się Człowiekiem, zapominamy, że tyle jest fałszu, zawiści, obłudy, chciwości – i w ludziach i w nas samych”.

(ks. M. Maliński „Inną drogą wrócili do ojczyzny swojej” ze zbioru „Góry przenosić”).

      Na przełomie wieków XV i XVI wieku wykształcił się w kościołach zwyczaj święcenia w tym dniu złota i kadzidła. Poświęcanym kadzidłem, którym była żywica z jałowca, okadzano domy i obejście, co miało znaczenie symbolicznego zabezpieczenia go przed chorobami i nieszczęściami. W tym samym celu poświęconym złotem dotykano całej szyi. Od XVIII wieku upowszechnił się także zwyczaj święcenia kredy, którą zwyczajowo w święto Trzech Króli na drzwiach wejściowych w wielu domach katolickich pisano litery: K+M+B oraz datę bieżącego roku. Zwyczaj ten, znany również w czasach obecnych, jest często błędnie interpretowany jako odniesienie do domniemanych imion Mędrców ze wschodu (Kacper, Melchior, Baltazar). Faktycznie odnosi się on do łacińskiej inskrypcji C†M†B Christus Mansionem Benedicat (Niech Chrystus błogosławi temu domowi), choć święty Augustyn tłumaczy je jako Christus Multorum Benefactor (Chrystus dobroczyńcą wielu). Chrześcijanie, znacząc poświęconą kredą odrzwia swoich mieszkań, proszą Chrystusa o błogosławieństwo, a także publicznie wyznają swoją wiarę.